Środki do organizacji czasu

Hej! Jak pewnie większość z Was, przez bardzo, bardzo długi czas usiłowałam znaleźć swój idealny system kalendarzowy. Spróbowałam cyfrowego, ale szybko się tym zmęczyłam. Powód jest jeden. Jestem zdecydowaną fanką papieru. Musiałam długo się zastanawiać, zanim trafiłam na coś, co okazało się dla mnie idealne. Ale… To nie jest coś co wydaje się oczywiste.

Odkryłam jedno: Nie mogę mieć wszystkiego w jednym notesie. Dlatego nie przyznam się, że używam organizacji hybrydowej, bo nie znoszę tego słowa, a to zdaje się polega na połączeniu zalet papierowego terminarza z cyfrowymi aplikacjami. Dlatego dzisiaj zajrzycie do moich papierów i karteluszek. Tak, mniejsze checklisty mam na karteczkach. Tak, całość też da się zgromadzić na samych kartach, ale o tym dopiero później.

Moje cyfrowe aplikacje są używane okazyjnie, kiedy mam do zrobienia coś tylko na komputerze, ale większość na temat projektu i tak znajduje się na papierze. Przez lata zbierałam pliki do wydruku i wiece co? Opłacało się, bo teraz kiedy mam drukarkę w pełni z nich korzystam. Nie mówię tu o kilku plikach. Tylko o prawie pięciu gigabajtach plików PDF i obrazach. Dlatego zacznijmy od tych plików.


Pliki do wydruku

Korzystam w wielu źródeł. Zapisuję się do newsletterów, które podsyłają mi dodatkowe materiały w zamian za samo zapisanie. Mówię tu o twórcach, którzy tworzą szablony zarówno po polsku, jak i po angielsku. Wszystko składuję w komputerze i kiedy tylko mi się chce, sortuję je do odpowiednich folderów, czego szczerze mówiąc nie robiłam od pół roku i trochę się tego uzbierało.

Bullet Journal

Powszechnie znane, jako „zeszyt do wszystkiego”, ale mnie… niekoniecznie. Mój jest w zwykłym roczny kalendarzu, gdzie notuję i wyklejam jak mi się podoba. Przygotowuję się do innego, w którym rzeczywiście będę pisała wszystko naraz, ale… droga do niego jest dosyć wyboista, bo wciąż jest na etapie tworzenia pakietu startowego.

Organizer podręczny

W moim przypadku to organizer w formacie Personal, lub A6. Tydzień na stronę z dołączonymi na przodzie rozkładówkami miesiąca, datowane średnio raz w miesiącu (albo kiedy mi się nudzi). Służy do zapisania szybkiego terminu, który jest ważny o którym nie wolno nam pod żadnym pozorem zapomnieć. Albo po prostu nie chcemy zapomnieć, czy pominąć. Używam w nim tych miesięcy i tych tygodni (z tego bloga wykorzystałam jeszcze to-do lisy, półkę z książkami i Brain Storm).

Kalendarzyk kieszonkowy

Mój obecny jest w dość osobliwym formacie. Wcześniej to po prostu był malutki notesik na listę zadań, ale tym razem obrałam inną taktykę. Korzystając z odnalezionego na pintereście szablonu na formattravel wydrukowałam dwa razy mniejszy. Wiem, brzmi bardzo ściśliwe, ale to a prawdę się sprawdza. Mam w nim tracker nawyków (na każdej stronie po 8 zadań na tydzień), trzy zadania do wykonania (nieszczegółowe) i jeszcze trochę miejsca na zapisanie terminu. To znaczy, że mogę go zabrać wszędzie ze sobą, bo mieści mi się niemal wszędzie. Jest nawet mniejszy od mojego telefonu. Dlatego nie mam torebki w którą się nie zmieści. Poważnie, sprawdziłam wszystkie.

Organizer właściwy lub BuJo

Tak, wiem, to już właściwie było, ale teraz opowiem o tym jak wygląda to w mojej praktyce. Jestem posiadaczką organizera i dziurkacza sześciomorowego (przydaje się też do podręcznego). Modyfikuję go kiedy chcę i jak chcę. Kiedy mam potrzebę, żeby włożyć jakąś kartkę między strony, po prostu to robię. Mam w nim niemal wszystkie listy, które są mi potrzebne na co dzień. Praktycznie codziennie zbieram wszystko co dotyczy kolejnych dni i przenoszę wszystko jak trzeba, podobnie jak w roboczym.

Organizer roboczy

Wystarczy kartka, ale warto sobie do niej dokupić podkładkę z klipsem. Ja ze swojej A5 jestem bardzo zadowolona. Zazwyczaj korzystam z planu dnia od ogarniamsię.pl, który dostajecie przy zapisie do newstettera. Dobre na zabiegane dni. Pod spodem warto mieć inne, czyste kartki na notatki pod ręką.

Poza tym warto mieć kilka innych rzeczy. Mówię tu o zakreślaczach, karteczkach samoprzylepnych i czterech kolorach, czyli cienkopisach, albo długopisach w niebieskim, czarnym, zielonym i czerwonym kolorze. Mam taki który ma je w jednym. W zasadzie, kilka takich. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista przydatnych aplikacji na Androida, których fabrycznie w moim telefonie nie było.

Trójka moich ulubieńców z MCU

12 etapów drogi bohatera według filmu „Kingsman: Tajne służby”