Trójka moich ulubieńców z MCU

Dzisiaj miał się pojawić zwiastun "Avengers 4", ale się nie pojawił. Fani tracą cierpliwość, dislajkują materiały na oficjalnym kanale Marvela. Ja też. Nie lubię dawać łapek w dół, ale się przyłączyłam (ale tylko do trzech)... Wiem, teraz to już jest sytuacja wyjątkowa. Ale jeśli nie będzie w piątek... To zaczętą notkę o etapach oglądania zwiastuna zamieszczę tak, jak jest. Bo na razie mam tylko o etapach.
A dzisiaj... Przedstawiam Wam moją trójkę ulubieńców z Kinowego Uniwersum Marvela. tak, mam fazę.

Miejsce III 
Rocket Raccoon

Pyskujący szop, członek "Strażników Galaktyki", spec od taktyki. Plan ucieczki z mega strzeżonego więzienia ogarną w przysłowiowe pięć minut, sprawia wrażenie, jakby jego życiowym celem było zrażenie do siebie wszystkiego i wszystkich. Ratował Quilla, żeby "Później móc mu to wypominać".
Za co go lubię? 
Za poprawianie mi humoru. Na początku byłam sceptycznie nastawiona do "nowej drużyny", ale po obejrzeniu pierwszej części byłam zachwycona. A Rocket dosłownie skradł moje serce.

Miejsce II 

Scott Lang 
Czyli Ant-Man. Tak... człowiek mrówka. Tak żałosny, że aż uroczy. Paul Rudd w tytułowej roli wypada rewelacyjnie (jeśli chcecie zobaczyć film, w którym jest mega uroczy, obejrzyjcie sobie "Skąd Wiesz" z 2010), w dodatku wygląda bardzo młodo i mógłby być żywą reklamą kampanii anty-papierosowej. Nie napiszę Wam jego wieku. Sami sobie sprawdźcie.
Scott jest były złodziejem, spędził trzy lata w więzieniu (w tym czasie rozwiodła się z nim żona), okradł swojego byłego pracodawcę w pobudek altruistycznych. Ma córeczkę, którą bardzo kocha. Próbuje być dla niej dobrym ojcem i powoli coraz lepiej mu to wychodzi. Ukradł Hankowi Pymowi kostium Ant-mana (fajnie, że staruszek wszystko staranannie ustawił) i tym samym stał się jego następcą.
Za co go lubię? 
Głównie za to, ze się nie poddaje. Często ryzykuje, chociaż bardzo się boi, że jeśli coś nie pójdzie zgodnie z planem, jego córeczka będzie cierpieć. Ten facet ma w sobie "ten urok"(a może ma go Rudd?), uwielbiam gościa, bo jest to jeden z tych, który "przeszedł przemianę". Dostał drugą szansę i dobrze ją wykorzystał.

Miejsce I 

Natasha Romanoff
No, to akurat nie jest nic nowego. Natasha jest moją ulubioną członkinią Avengers dosłownie od samego początku. To jest jedna z tych "silnych kobiet", które podziwiam. Niby zimna zabójczyni, ale widać, że ma swoją kobiecą wrażliwość. Córeczka Bartona nazywa ją "Ciocią Natashą", widać, że mała ją uwielbia. Kibicuję jej "związkowi" z Bruce'm Bannerem. Wiem, że to były tylko "sugestie", ale straszni mi się spodobali jako para. Bo chociaż jest superszpiegiem między tą dwójką można było zauważyć coś równie fajnego co prawdziwego.
Za co ją lubię? 
Za nieprzewidywalność, bunt (zdarza jej się zmieniać zdanie i nie boi się tego okazywać) i przebiegłość. Nie zawsze musi dawać sobie radę, jest tylko człowiekiem. Dobrze wyszkolonym, ale człowiekiem.

No i to by było na tyle. Chciałam jeszcze napisać o Mantis jako o wyróżnieniu, ale to by wyszło bardzo, bardzo malutko i w dodatku lakonicznie. Powiem Wam jedno: Ona jest po prostu urocza.
No i to by było na tyle. Trzymajcie się!

Komentarze

  1. Zgadzam się że wszystkim bo również ich najbardziej lubię oprócz tego że zdecydowanie jestem za Natashą i Kapitanem Ameryką ...pewnie nie ma na to szans, ale z początku liczyłam że coś z tego będzie (szczególnie po filmie "Zimowy Żołnierz"), później któryś z reżyserów wyznał że nie chcą być przewidywalni tworząc z nich parę :/
    Lubię jak relacja między bohaterami jest budowana , nie jest tak od razu Steve i Natasha mieli fajne sceny razem, oboje sobie ufają i jak to powiedział Chris Evans w jednym z wywiadów kiedy ktoś z widowni spytał się kto mógłby być jego miłością i wyznał że Natasha bo oboje dużo razem przeszli, rozumieją się.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Lista przydatnych aplikacji na Androida, których fabrycznie w moim telefonie nie było.

12 etapów drogi bohatera według filmu „Kingsman: Tajne służby”