Ostre Przedmioty – spoilerowe przemyślenia o serialu

Zacznijmy od tego, że zanim wzięłam się za serial, zapoznałam się z książką. Będąc po trzech odcinkach nabrałam pewności, że będzie to jedna z tych wiernych adaptacji. Książkę skończyłam, kiedy moja mama oglądała „Taniec z gwiazdami” w sąsiednim pokoju. Jako, że nie lubię takich programów, zwykle czytam coś u siebie. 

Książka Ostre Przedmioty jest debiutem literackim amerykańskiej pisarki Gillian Flynn. Po raz pierwszy ukazała się (książka) we wrześniu 2006 roku. Jej narracja była w całości (nie tylko) z perspektywy Camille, głównej bohaterki, która (o zgrozo) została wysłana do swojego rodzinnego miasta, żeby poznać i opisać sprawę morderstwa dwóch dziewczynek. Całe śledztwo zostało ukazane z punktu widzenia dziennikarki, która rozmawia z mieszkańcami, lokalnymi przedsiębiorcami i policjantami (z naciskiem na detektywa przysłanego z innego miasta) i krok po kroku odkrywa nowe fakty nie tylko odnośnie sprawy, ale i swojej rodziny. Książka trzymająca w napięciu, a końcówka niepokojąca.
Nie ukrywam, że wzięłam się za ten serial dla Amy Adams, uwielbianą przeze mnie aktorkę. Zobaczyłam zapowiedź na Tylko Kino i ją zobaczyłam. Po drodze przeczytałam książkę i znalazłam dokładnie dwie sceny z Camalle, gdzie pani Adams pasowała mi idealnie.

Odcinki 1-3 

Zabierając się za serial, wyłapywałam drobne różnice z pierwowzorem. Na przykład, że Camille przeprowadziła się do Chicago, a nie do Sait Louis, albo, że artykuł, który dostał nagrodę Pulitzera, o którym wspomina Vickery nie był o morderstwach, tylko o pogodzie. Drobnostki, co nie? Wydawało mi się, że niektóre fragmenty były trochę za wcześnie, a niektórych nie mogłam sobie przypomnieć, co było oczywiste, bo nie było tak dobrych retrospekcji, a Camille jedynie wspominała, że coś takiego miało miejsce i widzieliśmy sceny bez jej udziału, co jest jeszcze bardziej oczywiste. Camille piła na potęgę, czego raczej nie robiła tak często w materiale źródłowym. Od samego początku mam wrażenie, że z Adorą jest coś nie tak (przy książce miałam to samo wrażenie, jak się okazało, w pełni uzasadnione). Chociaż bohaterowie mają dotykowe telefony, cała reszta scenerii wydaje się osadzona pod koniec lat dziewięćdziesiątych (ewentualnie początkom lat dwutysięcznych), co buduje bardzo fajny klimat. Cieszyłam się, że nie tylko zachowano, ale i rozbudowano wątek z bliznami na ciele Camille. Sama Amma, młodsza siostra, zdaje się bardziej dwuwymiarowa niż w książce. W domu laleczka do strojenia, poza nim trzęsąca koleżankami chcąca uchodzić za ładniejszą i ważniejszą niż jest w rzeczywistości.

Odcinek 4 

Niektóre sceny w tym odcinku wyglądały jak żywcem wyjęte z książki. Niby to widziałam już wcześniej, ale w tym miałam bardziej otwarte wrażenie, jakby scenariusz był pisany z książką pod biurkiem. Ponieważ tam widzieliśmy wszystko oczami Camille, tutaj sporo scen zostało dodanych, przez co Amma wydawała mi się jeszcze bardziej zdzirowata. Bo taka była. Wciąż miałam dziwne wrażenie co do linii czasowej. W jednej scenie żona komendanta puszcza muzykę z jednej z kaset magnetofonowych z pokaźnego stosiku, w drugiej koleżanka Ammy robi przerażającego mema z przerobionym zdjęciem Johna Keene.

Odcinek 5

Wydaje mi się, że to było zwykłe przyjęcie, a nie miejscowe święto. Jeśli się mylę, przepraszam, ale wydaje mi się, że to ni maiło miejsca, że to było po prostu przyjęcie. Jednak uważam, że ta zmiana była dobra, bo to pokazało Adorę jako gospodarza dla całego miasteczka. Naćpana Amma przy scenie była czymś dziwnym, ale brakowało mi sceny, kiedy pijana Amma przyszła do sypialni Camille i poprosiła ją o pokazanie swoich blizn. Pokazano również Adorę jako tą bezlitosną. Kazała Camille przymierzyć kusą sukienkę, mimo że wiedziała o bliznach. Widać, że swoją starszą córkę traktuje inaczej na osobności niż w towarzystwie. Twierdzi, że próbowała ją pokochać, nawet na ten swój chory sposób, ale ja wiem, że to nie jest prawda.

Odcinek 6

Na ten odcinek czekałam. Na tę imprezę. Nie chodzi o samą imprezę, tylko raczej o to, co po niej nastąpiło. Przez chwilę nawet miałam ochotę złamać zasadę odcinka dziennie i obejrzeć następny… ale nie. Muszę wytrzymać, a zostały jeszcze dwa.
Odcinek 7

Wyszło, że Adora cierpi na Zespół Münchhausena. A raczej ktoś inny przez to cierpi. Camille i Richard dowiedzieli się, że Adora wywoła chorobę u swojej córki Marian i tym samym doprowadziła do jej śmierci. No, ale Vickery wolał pójść na łatwiznę i aresztować Johna Keenie… Fakt, ta wersja trzyma się kupy, ale to Camille pierwsza wywnioskowała prawdę. Rozdzielono to. Camille po prostu rozmawiała z Jackie, a Richard pogrzebał w papierach medycznych. W książce Camille zrobiła i jedno i drugie.

Odcinek 8 (ostatni)

Za szybko. Tylko to przychodzi mi do głowy po obejrzeniu ostatniego odcinka. Za szybko. Tak, widziałam scenę po napisach, ale trudno mi stwierdzić czy to rozwiązanie było dobre, czy złe. Nie było sceny histerii z niszczeniem domku dla lalek z rozsypanymi zębami, a szkoda. Tamten moment zmusił mnie do przeanalizowania całej historii z perspektywy Ammy, która okazała się prawdziwą morderczynią. Kednak podobało mi się, jak Camille podłożyła się za Ammę, żeby matka mogła się „nią zająć”.

Całość: 
Serial jest dobrą adaptacją książki. Nie za bardzo podobała mi się końcówka, bo moim zdaniem to prawdziwe wyjaśnienie mogło być rozszerzone. Może odcinek byłby dłuższy, może coś trzeba by było zabrać… Ta końcówka trochę psuje mi to wrażenie, jako komuś, kto przeczytał dzieło pani Flynn przed obejrzeniem serialu.
Czy gdybym nie czytała książki, moje wrażenie byłoby większe? Możliwe. Czy przeanalizowałabym sobie całą opowieść od nowa znając prawdziwego sprawcę? Prawdopodobnie.
Na początku nazywała to recenzją, ale tak naprawdę to nie jest recenzja. Zdałam sobie sprawę, że oglądałam ten serial przez pryzmat książki. Bo ją wcześniej przeczytałam. I ciągle o niej myślałam. Codziennie. Przy każdym odcinku.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista przydatnych aplikacji na Androida, których fabrycznie w moim telefonie nie było.

Trójka moich ulubieńców z MCU

12 etapów drogi bohatera według filmu „Kingsman: Tajne służby”